Sesja ślubna w Rzymie wykonywana na schodach Hiszpańskich

Sesja ślubna w Rzymie- Włoski klimat

Sesja ślubna w Rzymie, czyli spełniamy marzenia

Często wracam myślami do dnia, gdy siedząc na fotelu fryzjerskim Sandry rozmawialiśmy o jej najważniejszym dniu w życiu, wpadliśmy wtedy na błyskotliwy pomysł:

– Ej! A może polecimy na sesję gdzieś za granicę? – wtrąciła

– Czytasz mi chyba w myślach – szybko dopowiedziałem.

Nie minęło pięć sekund i zgodnie wykrzyknęliśmy:

– Lecimy do Włoch!

No dobrze, Włochy – może nie szerokie, ale na pewno długie.

W który rewir się udać?
Może
południe? Ciepłe słońce, owoce, oliwki, może jednak Wenecja? Miasto miłości.
Jak się bawić to na całego!
To nasza pierwsza wycieczka do tego wspaniałego kraju, więc zacznijmy tę przygodę jak należy. Lecimy na sesje ślubną do Rzymu.

Wieczne miasto – to był nasz cel.

Będziemy przemierzać ulice jednego z najstarszych miast na świecie! Wiesz już jakie myśli kłębiły się w głowie gościa, który kocha makarony, lody, zabytki i włoską muzykę? No właśnie.


Byłem podekscytowany.
Oto nastał dzień, w którym jedno z moich największych marzeń staje się faktem. Żeby było lepiej – spełnia zawodowo. Moja praca przyniosła to, na co tak długo czekałem, pierwszą podróż za granicę, do kraju w którego kulturze jestem zakochany po uszy. Miałem misję przygotować się do tego perfekcyjnie, nie była to znana mi sesja ślubna nad morzem, tylko daleki wyjazd.


Podczas planowania wyjazdu miałem z tyłu głowy
pewną kwestię. Nasz wylot zaplanowaliśmy na początek listopada – to już prawie zima! Nie wiedziałem jaką pogodę możemy zastać. O Italio, nie zawiodłaś, pogoda była cudowna! Chociaż zapowiadali burze i ulewy, przez które wyczerpaliśmy cały zapas sił (o czym napiszę za chwilę) to pogoda dopisywała, mogliśmy poruszać się bez kurtek i doświadczyć tamtejszego klimatu.

Do startu, gotowi, plener ślubny za granicą!

Jeśli już zdążyliście się trochę poznać na tym, co robimy i jak pracujemy, to możecie się spodziewać, że sesja ślubna w Rzymie w naszym wykonaniu nie była tak przewidywalna. Koloseum, fontanna Di Trevi, Watykan, etc.

Wszystko ładnie pięknie, ale dla turystów w szortach z motywem kwiatowym.

Oczywiście chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej, ale mieliśmy na to tylko dwa dni pracy. Wiedziałem jedno – chcę prawdziwego Rzymu, nie tego z pocztówki. Chcę sesję ślubną w Rzymie w akompaniamencie obdrapanych ścian, prania wywieszonego od okna do okna, zapachów i kolorów.
Który zakątek Rzymu obrać na taką wycieczkę?

Zatybrze!

Jeśli planujesz sesję ślubną w Rzymie i chcesz  zobaczyć „prawdziwy” włoski klimat,
to jest to świetny pomysł.

Gdzie się udać na sesji ślubnej w Rzymie?

Jeśli zwiedzasz centrum i chcesz dostać się do punktu wyjścia na Zatybrzu, dobrze jest skierować się na Piazza della Repubblica w okolice Bazyliki Matki Bożej Anielskiej. W tym miejscu złap autobus linii H ze stacji Repubblica w stronę Trastevere i na tej konkretnej stacji wysią.

Teraz wystarczy się już tylko zgubić. Tak – dokładnie zgubić.

Robiąc sesję ślubną w Rzymie- zgub się!

Zwiedzając Rzym zapomnij o mapach, idź tam gdzie czujesz, zgub się, a odkryjesz cudowne miejsca. Dzięki takiemu błądzeniu odkryliśmy najpyszniejszą na świecie domową restaurację La forchetta D’Oro”

Zostaliśmy cudownie ugoszczeni. Jeśli dobrze poszukacie to znajdziecie nasz „meldunek” na ścianie. Może wystrój nie zachwyca, za to jedzenie i ilość przystawek oraz wina oszałamia.
No i darmowy deser na odchodne
od prawdziwego włoskiego szefa kuchni. Molto Bene.

Jeśli już zdążyliście się trochę poznać na tym, co robimy i jak pracujemy, to możecie się spodziewać, że wycieczka po Rzymie nie była tak przewidywalna. Koloseum, fontanna Di Trevi, Watykan, bla, bla, bla….

Wszystko ładnie pięknie, dla turystów w szortach z motywem kwiatowym. Oczywiście chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej, ale mieliśmy na to tylko dwa dni pracy. Wiedziałem jedno – chcę prawdziwego Rzymu, nie tego z pocztówki. Chcę obdrapanych ścian, prania wywieszonego od okna do okna, zapachów i kolorów.
Który zakątek Rzymu obrać na taką wycieczkę? Zatybrze!.
Jeśli planujesz zobaczyć „prawdziwy” Rzym
to jest to świetny pomysł.

Jeśli zwiedzasz centrum i chcesz dostać się do punktu wyjścia na Zatybrzu, dobrze jest skierować się na Piazza della Repubblica w okolice Bazyliki Matki Bożej Anielskiej. W tym miejscu złap autobus linii H ze stacji Repubblica w stronę Trastevere i na tej konkretnej stacji wysią.

Teraz wystarczy się już tylko zgubić. Tak – dokładnie zgubić.

Zwiedzając Rzym zapomnij o mapach, idź tam gdzie czujesz, zgub się, a odkryjesz cudowne miejsca. Dzięki takiemu błądzeniu odkryliśmy najpyszniejszą na świecie domową restaurację La forchetta D’Oro”

Zostaliśmy cudownie ugoszczeni. Jeśli dobrze poszukacie to znajdziecie nasz „meldunek” na ścianie. Może wystrój nie zachwyca, za to jedzenie i ilość przystawek oraz wina oszałamia.
No i darmowy deser na odchodne
od prawdziwego włoskiego szefa kuchni. Molto Bene.

Sesja za granicą, a pogoda.

Kiedy tylko wylądowaliśmy, to nasze telefony pokazywały, że będzie ciągle lało.
Nad naszymi głowami burzowe chmury, wszyscy zmęczeni,
pozbawieni snu już od ośmiu godzin, do tego przed nami kolejne dwanaście w ciągłym biegu. Włącznie z powrotem do domu byliśmy w Rzymie trzy dni, z czego dwa były pracujące. W niedziele o jedenastej wieczór wyjazd z Leszna (oczywiście przedtem nie udało się zasnąć nawet na minutę), podróż do Warszawy, przelot, lądowanie, zakwaterowanie i praca.

Nasz pierwotny plan zakładał najpierw sesję w normalnych strojach, a outfit ślubny zostaliśmy na sam koniec. W wielkiej obawie przed zapowiadanymi ulewami większość ujęć zrobiliśmy już pierwszego dnia, włącznie z odwiedzeniem wspomnianego Zatybrza już w sukni ślubnej. Rzym to chyba jedyne znane mi miasto, w którym widok pary młodej w autobusie czy tramwaju nie robi na nikim większego wrażenia. Dla Rzymian to najpewniej dzień jak co dzień.

 

Must have podczas sesji ślubnej w Rzymie.

Drugiego dnia zmęczeni, o godzinie siódmej wyruszyliśmy na podbój Schodów Hiszpańskich. Niestety, jeśli chce się mieć zdjęcia bez tłumów, trzeba tego dokonać z samego rana, ponieważ jest to ulubione miejsce spotkań tubylców. Same schody robią ogromne wrażenie, a ich historia też jest dość ciekawa. Ich nazwa wzięła się od Placu Hiszpańskiego, na którym znajdowała się ambasada owego kraju, choć sami Włosi nazywają je Scalinata di Trinità dei Monti – od kościoła, który stoi u ich szczytu. Sprawa jest o tyle ciekawa, że nazwa jest hiszpańska, schody stoją we Włoszech, głównym fundatorem był Francuz, a od czasów króla Jana III Sobieskiego do III rozbioru Polski (1795) mieściła się polska ambasada .

Po pracy, którą skończyliśmy w południe w obawie przed deszczem udaliśmy się na mały odpoczynek. Po przelotnej ulewie, nastał czas na zwiedzanie Rzymu.

Podsumowując:

Rzym to zdecydowanie moje miejsce na ziemi! Chcę tam wracać w każdej wolnej chwili i napawać się życiem.
O tym jak bardzo je lubię dowiecie się czytając wpis NAJLEPSZE ZDJĘCIA ŚLUBNE 2019

Bartek.

Fotografia to mój największy bzik i pasja. Potrafię stracić każdą wolną chwilę życia, aby uczyć się o tej wspaniałej sztuce. Chcę by towarzyszyła mi wszędzie gdzie się pojawiam. Dumnie kroczę przez życie z czarną puszką na piersi.

ZOBACZ TAKŻE:

KONTAKT

T+48 736 301 797

info@evertime.robak.dev

www.evertime.robak.dev

OBSERWUJ NAS

facebookinstagram

KONTAKT

T+48 736 301 797

info@evertime.robak.dev

www.evertime.robak.dev

OBSERWUJ NAS

facebookinstagram

KONTAKT

T+48 736 301 797

info@evertime.robak.dev

www.evertime.robak.dev

OBSERWUJ NAS

facebookinstagram